00006711

Nasz Czytelnik Piotr w kwietniu tego roku zmierzył się z blisko-wschodnią pustynią podążając Israel Bike Trail. Oczywiście na twentyninerze i dodatkowo bikepackingowo. I co najlepsze zgodził się podzielić wrażeniami.

Piotr Wójtowicz & Team29er

Israel Bike Trail (IBT) to rowerowy szlak off-road (na razie tylko częściowo przygotowany) prowadzący od najdalej na północ umiejscowionego, izraelskiego Kibucu Dan (Wzgórza Golan) aż do położonego nad Morzem Czerwonym (Zatoka Akaba) miasta Eilat. Planowany jest, w przybliżeniu, równolegle do Israel National Trail (długodystansowy szlak dla wędrowców pieszych). IBT prowadzić ma przez Galileę, okolice góry Karmel, wybrzeże Morza Śródziemnego, Wyżynę Judecką, Pustynię Judzką, okolice Jeruzalem, Morze Martwe, Pustynię Negev. W planie jest stworzenie szlaku o długości ok. 1200 km. Na dzień dzisiejszy przygotowany jest południowy odcinek z Mitzpe Ramon do Eilatu (ok.260 km). I ja właśnie ten odcinek przejechałem. Chciałbym tu zamieścić kilka praktycznych informacji o samym szlaku, jak i podać parę wskazówek, jak poruszać się po Izraelu.

mapa

Całość trasy podzielona jest na 8 segmentów (po około 30-40 km/dzień), idealna opcja dla osób, które “chcą poczuć klimat”, pozwalająca na“nasycenie” się fantastycznymi widokami bez jazdy na czas.
Ja przejechałem IBT w ciągu 5 dni.

00006777

Jaki rower?

Zdecydowanie MTB. I w dodatku bez sakw. Podsiodłówka, torba w trójkącie ramy, worek na kierownicy, ewentualnie plecak. Można się pokusić na hybrydę, ale pewne odcinki będą zdecydowanie trudniejsze. Na odcinkach górskich niesamowitą radość z jazdy zapewni full. Ja jednak zdecydowałem się na stalowego sztywniaka z karbonowym widelcem na kołach 29”. Ze względu na to, że znaczna część trasy prowadzi po kamienistym podłożu, z nierzadko bardzo ostrymi fragmentami skał, polecam opony, które mają dobre zabezpieczenie po bokach. Poza tym będziesz jechać wyschniętymi korytami rzek i strumieni (tzw. wadi/wadis), grubszym piachu zmieszanym z kamykami (bardzo łatwo, zwłaszcza z bagażem, zakopać się, lekko tracić kontrolę nad rowerem). Ale nie ma tragedii. Część trasy prowadzi na szlakach dla samochodów terenowych (to znowu mieszanka piachu z kamykami). Bardzo krótkie odcinki po asfalcie z szerokimi poboczami - czyli w miarę bezpiecznie. Kierowcy na południu zachowują się poprawnie. Będą na ciebie uważać. Inaczej ma się sprawa w dużych miastach, ale to opowieść na inną okazję.

00007048

Rower

  • Stalowa rama Genesis High Latitude 29er - Bardzo fajna, w miarę lekka i niedroga. Całkiem miło pracuje - czuć jak lekko się ugina. W swoim przedziale cenowym jest zupełnie ok.
  • Sztywny widelec karbonowy On-One Monocoque Straight Steerer Carbon Fork - Przez dosyć długi czas zastanawiałem się czy montować sztywniaka czy jednak zostawić amortyzatora. Jednak waga zadecydowała. Israeli Bike Trail jest, na pewnych odcinkach, dosyć kamienisty, taki rasowo górski - z kilkoma bardziej technicznymi zjazdami (i podjazdami). Bez bagaży i na fullu, fun byłby niesamowity. No ale ja robiłem turystykę a nie jazdę na czas. Spokojnie można robić tę trasę na sztywnym zawieszeniu. Po kilku kilometrach organizm przypomniał sobie jak na tym sprzęcie powinno się jeździć. Bez kozaczenia, spokojnie do przodu.
  • Przerzutki i klamka Shimano SLX, hamulce XT. Na niektórych fragmentach czuć było fajny zapaszek rozgrzanej stali rotorów.
  • Napęd 1-10. Przednia zębatka od Superstar Components I/O Chainring 30 zębów. Kupiona przez pomyłkę - miała być 32t ale dopiero po zamontowaniu (tak, tak zdarza się) zorientowałem się , że coś jest nie halo. Nie chciało mi się już tego rozkręcać - w końcu wielkich prędkości nie miałem osiągać. Więc została i nie żałuję. Kaseta Sunrace MS3 10-Speed 11-42t. Trochę ciężkawa, no ale cóż. Działała znakomicie. Nigdy nie miałem problemu "machasz nogami a prawie się nie poruszasz". Do tego łańcuch KMC. Cały ten mix działał bez zarzutu. Korby jakieś tam shimano. Pedały On-One Park Hill Flats Pedals Raw - szerokie, trzymające but, człowiek czuł się pewnie.
  • Koła - Przód WTB (jakiś niedrogi Tubuless ready - czy jak to oni zwą) z piastą Exposure Lights Dynamo Hub - czyli Shutter Precision PD 8. Bardzo ładnie produkowała prąd. Tył obręcze i piasta Hope.
  • Opony. Bezdętkowe. Przód Hans Dampf. Tył Ardent. No tak. Ciężko i agresywnie. Jak już wcześniej pisałem, zależało mi na pancernych gumach - całe mnóstwo tych ostrych, połupanych kamieni. Po nich jechało się całkiem przyjemnie, ale są na trasie dosyć długie odcinki nieubitego szutru plus gruby piach z kamykami. Czasami traciłem kontrolę nad rowerem, zakopywał się, ślizgał na boki. Tu można by coś zmienić. Trochę pomagało zmniejszenie ciśnienia.
  • Kierownica Alu On-One OG. Rogi Cane Creek Ergo Control II - jak dla mnie super-wygodnie. Gripy ESI Extra Chunky Grips, piankowe. Cholerstwo ciężko założyć, ale jak już są na kierownicy to jest ok.
  • Siodełko Brooks B17 - klasa sama w sobie. Pupa nie bolała. Sztyca jakaś tam tania alu. Błędem było chyba założenie zacisku kłikrelejs na sztycę (był oryginalnie z ramą). Na odcinkach skalistych sztyca się troszeczkę zapadała - o ok.5-7 mm. Wolę jednak zaciski na śrubkę tudzież dwie. Inna sprawa, że nie należę do tych chudych i żylastych :-) Ale nie było jakiejś tragedii.

Torby

00007062

    • Na kierownicy Triglav Packman w wersji pancernej :-) z przednią torbą i dwiema tylnymi, w których woziłem dwa bidony 750ml. Co tu pisać. Packman to klasa sama w sobie, totalnie przemyślany system. Światowa górna półka. Nic dodać, nic ująć. Pakowałem w niego 20 litrowy drybag od Alpkit. Dodatkowo w środek włożyłem sklejony w tubę plastikowy "karton" aby usztywnić całość worka i aby nic nie zwisało po bokach. Waży to tyle co nic a sprawdza się znakomicie.
    • W trójkącie ramy torba od Uraltour. Prosta, tania, niezawodna. Żadnych problemów. Woziłem w niej 4l wody. 2litrowy Platypus i dwa tanie jednolitrowe worki z Mountain Warehouse. Żadnych przecieków, wszystko działało.
    • Podsiodłówka Repack X2 od Bikepack. Nie mogę narzekać, solidny produkt. W związku z tym, że trochę tłukło rowerem, od czasu do czasu trzeba było dociągać paski.
    • Na plecach Wingnut Hyper 3.0. Ogólnie to jestem przeciwnikiem wożenia czegokolwiek na plecach. Tym razem zrobiłem jednak wyjątek. System jest niesamowicie praktyczny. Woziłem w nim tylko bardzo lekkie rzeczy, więc nie był praktycznie uciążliwy. Bardzo ładnie siedzi nad biodrami i nie ma żadnego problemu z wsiadaniem/zsiadaniem z roweru. Polecam jeżeli naprawdę musisz brać plecak.

Sprzęt noclegowy

      • Śpiwór puchowy Cumulus X-Lite 200 Zip. Porządna jakość, super lekki i zajmujący niewiele miejsca. Do tego wkładka ze sztucznego jedwabiu. Tania, kupiona na ebayu za piątaka. Po zjechaniu z górek, gdy temperatura była już nieprzyzwoicie wysoka, robiła za śpiwór.
      • "Namiot" moskitiera. Też z ebaya. Też tanio. Maszt z rurek alu, które dokupywałem osobno (tak, ebay-chiny-tanio), dwa odciągi przód i tył, 6 szpilek. Spokojnie dał radę. Komary jednak tam bywają i potrafią być bardzo nachalne. Jako, że podłoga była dosyć cienka, pod spód kładłem matę zabezpieczającą.
      • Materac dmuchany Numo z Alpkit. Lekki, ale po nadmuchaniu bardzo wygodny. Człowiek po czterdziestce wymaga jednak odrobiny komfortu :-)

00006816

Odzież

Nie ma się co wiele rozpisywać. Postawiłem na merynosa i się nie zawiodłem. Jedyny wyjątek to syntetyczne spodenki z wkładką od dhb. W sensie, że były sztuczne, a nie że się zawiodłem :-) Spodnie Quechua Forclaz 100 - lekkie bojówki 2w1 (odpinane nogawki) z Decathlonu. Na wieczory kurtka Climalite Full Zip od Cumulusa. Buty Salomon XA Pro 3D Ultra 2 w wersji letniej (z siateczką zamiast goretexu). Bardzo przewiewne, lekkie, ale jednocześnie bomb proof. Te buty + skarpetki merino = zero spoconych stóp. Tanie nie są, ale polecam. Zakup na lata.

Cała reszta

  • O narzędziach czy zapasie, nie będę się rozpisywał, każdy wie co brać. Wszystkie były zapakowane w schludną i solidną narzędziówkę Triglav T-Roll (duża). Dwie dętki. Jedna wożona w trójkącie ramy, druga pod Brooksem.
  • Dwie zapasowe szprychy włożone w rurę sztycy.
  • Pompka (z Lidla, ale kilkukrotnie sprawdzana).
  • Garmin eTrex 30 + kilka baterii. Jako backup smartfon z wgranymi mapami + wydrukowane mapki. Prosta nokia do komunikacji ze światem (zwłaszcza z szanowną małżonką - "gdzie jesteś, co robisz, jadłeś coś" itp. pytania). Zasięg na pustyni raczej jest. No chyba, że go nie ma.
  • 250ml kartusz z gazem + planik Kraku z Alpkit. Mały, zgrabny, solidny.
  • 400ml kubek MytiMug 400 z Alpkit + spork Lhfoon też z Alpkit.
  • Kosmetyki (w tym mydło w listkach), krem przeciwsłoneczny UV50. Dobrym produktem jest Dry Shower od Muc-Off. Spryskujesz się, wycierasz i nie czujesz tego miliarda bakterii i grzybów na ciele.
  • Ręcznik z tych większych, ale cienkich, szybkoschnących (też z Lidla chyba).
  • Aparat FujiFilm X30. Całkiem przyzwoity sprzęt. Wiem, że do lustrzanki mu daleko, ale kto by brał lustro na taki wyjazd? Faktem jest, że zdjęcia byłyby znacznie lepsze, ale nie był to mój priorytet. Problem jest tego typu, że co 100 metrów człowiek chciałby zatrzymać się, wyciągnąć sprzęt i trzaskać foty (tak, krajobrazy są niesamowite), no ale czas na to nie pozwalał. Poza tym chciałem mieć radochę z samej jazdy, a nie robienia zdjęć.
  • Parę innych mniej istotnych szpei i to chyba wszystko.

Jedzenie

00006830

Postawiłem na żywność liofilizowaną. Głównie z LYOfood, ale na spróbowanie wziąłem też coś z Extreme Foods. Nie miałem ochoty wożenia ciężkich puszek i ogólnie gotowania. Człowiek po ciężkim dniu ma ochotę tylko coś zjeść, przemyć się w miejscach strategicznych i walnąć na materac. Wystarczy zagotować ok. 400ml wody, zalać worek z jedzeniem, poczekać 10-12 minut i gotowe. Jedzenie z LYOfood jest dobre, sycące i... lekkie (odwodnione). Jedynym minusem jest to, że paczki są trochę duże (w porównaniu np. do Extreme Foods) i trochę miejsca zajmują. Nie dałoby się tych dań troszeczkę rozdrobnić? Pewnie nie wyglądałyby tak "ładnie" w środku, ale kto o to dba? W ciągu dnia jadłem pitę z humusem, suszoną wołowinę (super sprawa, o wiele lepsza od różnego rodzaju energetycznych żeli, czy tym podobnych śmieci), czasami trafił się schnizell (panierowane kotleciki z kurczaka w bagietce).
Dużo wody + elektrolity (czyli sól) w tabletkach. Takich do połykania, nie rozpuszczania.

Israel Bike Trail w praktyce

Trasa jest bardzo dobrze oznakowana, jednak polecam zabranie odbiornika gps lub smartfona z mapami. Darmowe mapy można ściągnąć z http://www.openfietsmap.nl/downloads/worldwide.

Co ze spaniem?

Mamy praktycznie trzy opcje:

00006700

  1. Spanie na dziko. Jako, że trasa wiedzie przez kilka parków narodowych, oficjalnie nie można spać gdzie się chce. No ale kto to sprawdzi na pustkowiu? Rozkładasz namiot, moskitierę czy po prostu matę/materac i idziesz spać. Tak przy okazji. Pustynia to nie jest martwy teren. Zwłaszcza w nocy słychać całe mnóstwo odgłosów, coś przemyka w pobliżu obozowiska, coś skrzeczy, coś lata - ogólnie dużo się dzieje. Polecam stopery do uszu.
  2. Miejsca wydzielone do noclegu. Tzw. overnight campgrounds. To nic innego jak niewielki kawałek wytyczonego, w miarę równego terenu, na którym możesz się rozbić. Nic więcej. Żadnych ubikacji, pryszniców czy tym podobnych “udziwnień” ;).
  3. Kampingi. Czyli klasyczne, cywilizowane miejsca kampingowe ze wszystkimi udogodnieniami. Są chyba trzy na całej trasie. Jest jeszcze możliwość przenocowania w kibucach, ale są one zamykane na noc (czasami brama wjazdowa jest zamknięta non-stop) i może być z tym problem. Opcja na “w ostateczności”.

Woda, woda, woda ...

00006749

Południowa część Izraela to Pustynia Negev. Było gorąco, i jak to na pustyni, największym problemem jest woda. Dostęp do niej jest ograniczony, jednak nie jest tragicznie. Szlak wiedzie przez okolice, na których można zaopatrzyć się w wodę. Są to campingi, kibuce, czasami jakieś atrakcje turystyczne. Gdy jesteśmy w sytuacji podbramkowej, najczęściej wystarczy nadrobić kilka kilometrów, aby zjechać ze szlaku i znaleźć jakieś osady ludzkie. Osobiście zużywałem ok. 5-7 litrów na dzień. Tylko na ostatnim etapie - z Timna Park do Eilatu - było naprawdę ciężko. Do miasta dojechałem z zapasem niecałych 200ml wody w bidonie. Dobrym pomysłem jest zabranie ze sobą elektrolitów w postaci tabletek, ewentualnie czegokolwiek, co ma dużą zawartość soli mineralnych.

Temperatury

Było ciepło. I to nawet jak na środek kwietnia. Zakres od 26 do 40 stopni. Na odcinkach przebiegających w górach było nawet znośnie. W ruchu czuć było lekki, chłodny wiaterek. Jednak na odcinkach położonych niżej, rozległych otwartych przestrzeniach (zwłaszcza nad granicą z Jordanią) już tak miło nie było. Żar lał się z nieba. W dodatku próżno było szukać jakiegokolwiek schronienia. Do tego dochodziło żmudne pedałowanie po szutrze, piachu. Nie było fajnie. Z tego też powodu kilka razy “oszukałem” i zjeżdżałem ze szlaku na drogę asfaltową. Tam co jakiś czas były przystanki autobusowe, które pozwalały na nabranie oddechu. Przy okazji można było porozmawiać z tubylcami. Często okazywali okrutne zdziwienie, że ktoś może przemierzać pustynne tereny w tej temperaturze i “W DODATKU NA ROWERZE!”. Szaleniec :D Polecam ciuszki z merynosa i kremy do opalania z filtrem UV50. Ochrona na głowę i kark - N I E O D Z O W N A!

00006709

Profil wysokościowy

Zakres od odcinków bardzo łatwych (płaskie tereny), poprzez średnio wymagające (ich jest najwięcej), do tych trudnych. Tak wynika z samych opisów trasy na tablicach, które są ustawione na początku każdego segmentu. Ale bez obaw. Nawet te “najtrudniejsze” są do przejechania, nawet dla średnio - bardzo średnio zaawansowanych. Bardziej liczy się ogólna sprawność fizyczna niż technika. Aczkolwiek są pewne fragmenty, po których ja nie odważyłem się jechać. Podróżowałem sam, z bagażem, w razie czego mogło być niewesoło. Zasięg telefonów komórkowych raczej jest, no ale wiecie - czasem lepiej sprowadzić rower z co bardziej stromych, skalistych zjazdów niż prosić kogoś o ewentualną pomoc. Tudzież zakończyć podróż w połowie zabawy. Trzeba zachować odrobinę zdrowego rozsądku, chociaż ułańska fantazja podszeptuje “jedź, jedź - będzie niezły fun” :) Ogólnie rzecz ujmując - trasa do najłatwiejszych nie należy, ale nie ma tragedii.

00006779

00006809

00006714

Ludzie

Izrael (przynajmniej jego południowa część) to kraj ludzi nastawionych bardzo pozytywnie do obcokrajowców. Ja go tak odbieram. Każdy z zainteresowaniem pyta o twoją podróż, oferują bezinteresowną pomoc. Jeżeli już kogokolwiek spotkasz na szlaku, zawsze pada pytanie czy masz wodę. Oferują pomoc (“podrzucić cię kawałek?” - to ci podróżujący terenówkami), płyny (każdego rodzaju, włącznie z zimnym piwem), żywność. Po prostu czujesz, że jesteś mile widziany. Mają jednocześnie świadomość tego, że ich kraj ma taki nieciekawy (wg. mnie niesłusznie) obraz w świecie. Zwłaszcza w Europie. Ale cóż, polityka.

00006783

Ceny

Izrael to dosyć drogi kraj. Podam tu tylko kilka przykładowych cen, na podstawie których można zdobyć pewne wyobrażenie ewentualnych wydatków.
Chleb - całkiem podobny do naszego, polskiego - 6 NIS (1 USD - 3,78 ILS / 1 EUR - 4,31 ILS /1 PLN - 0,97 ILS)
Butelka wody 1.5l - 9 ILS, Cola 330ml - 9 ILS, sok w kartonie 15NIS, świeży sok wyciskany z pomarańczy (ok.300ml) - 15 ILS, piwo 330ml - 10 ILS (na plaży w Eilacie - 25-30 ILS), butelka wódki - tania - 60 ILS, Absolut, Finladia - 90 ILS
Hummus (o wiele lepszy w smaku, niż ten kupowany w europejskich supermarketach) 400g - 10-14 ILS
Dosyć obfite śniadanie na campingu - 40 ILS
Pociąg Modiin (przez Tel Aviv) - Be’e Sheva (ok.120 km) - 28 ILS
Autobus Eilat - Jeruzalem (ok.320 km) - 70 ILS
Kolejka miejska w Jeruzalem, bilet jednorazowy - 5.90 ILS
Camping - 50-70 ILS
Schnizel (kurczak panierowany+hummus+sałatki)+ cola (na stacji benzynowej) - 50 ILS
Hot Dog (z kurczaka) - 19 ILS
Kartusz z gazem 250ml - 27 ILS
Mały dezodorant “markowy” w sprayu - 29 ILS
Wejście do Museum of the History of Jerusalem (w Jerozolimie) - 40 ILS, 70 ILS włącznie z multimedialnym pokazem nocnym.
00006822
Są to ceny z małych sklepików lub stacji benzynowych.
To tak na szybko z tego, co pamiętam.

Transport

W pociągach rowery można przewozić bez żadnego problemu. Są wytyczone i oznaczone specjalne wagony, w których można je przewozić. Za rower nie płacimy. Do autobusów (na trasach długodystansowych) też bez problemu zapakujemy rower, jeżeli tylko jest miejsce w luku bagażowym. Nie trzeba go pakować w żadne torby czy pudła. Bezpłatnie. Taka ciekawostka - autobusy w Izraelu są opancerzone. Autobusem praktycznie dojedziecie wszędzie. Linia kolejowa na południu sięga Be’er Shevy. Dalej już tylko autobusy. Do autobusów miejskich z rowerem nie wejdziemy. To tak, żeby wszystko było jasne. Taksówki, wiadomo, do tanich nie należą. Z Modiin na lotnisko Ben Gurion (ok. 25 km) zapłaciłem 140 ILS.

00006669

Wjazd i wyjazd

Przy wjeździe do Izraela przygotuj się na dosyć szczegółowe pytania zadawane przez służby graniczne. W jakim celu, gdzie będziesz podróżował, kogo i jak długo znasz w Izraelu itp. Jak będziesz mieć pecha to skierują Cię na dodatkową (jeszcze bardziej szczegółową) rozmowę, która może trwać kilkadziesiąt minut. Lub kilka godzin! Tutaj bardzo interesujący opis takiego zdarzenia.
Jeżeli wszystko pójdzie gładko i sprawnie, zamiast pieczątki w paszporcie, dostaniesz małą, niebieską karteczkę Stay Permit. Standardowo jest to wiza na 3 miesiące. Trzymaj ją z paszportem i nie zgub! Ta karta robi też jednocześnie za pewną formę dokumentu tożsamości (ID).

info

Podobno na innych lotniskach (jak to opisywał tutaj Rafał) mogą wbijać pieczątki w paszport, co może implikować pewne problemy na przyszłość. Po prostu z wizą wjazdowa do Izraela w paszporcie nie wjedziesz do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kuwejtu, Libanu, Libii, Syrii, Jemenu, Arabii Saudyjskiej, Sudanu, Iraku i Iranu.
Przy wyjeździe przygotujcie się na kolejny zestaw pytań typu gdzie byłeś, gdzie spaleś, z kim się kontaktowałeś itp. Dostaniecie tym razem różową karteczkę.
Nie warto też zbyt dokładnie oklejać taśmami pudła, w którym przewozicie rower. I tak poproszą o jego otworzenie. I dokładnie przeszukają. Po przeglądzie dostaniecie taśmę i nożyczki, aby to wszystko ponownie pozbierać do kupy. Zaoferują nawet pomoc.

Bezpieczeństwo

Gdy poinformowałem moją rodzinę i znajomych, że zamierzam jechać do Izraela natychmiast zostałem zasypany pytaniami (i obawami) typu “dlaczego wybierasz się w tak niebezpieczny region świata?”, “nie boisz się?” itp. Muszę przyznać, że sam miałem lekkie obawy, ale cóż, przemożna chęć zmierzenia się z pustynią była mocniejsza. Powiem tak. W Izraelu czułem się bezpiecznie. Obraz tego kraju jakie przedstawiają media jest nazbyt przejaskrawiony. Oczywiście jest to wynikiem tego, że najlepiej sprzedają się te “złe” informacje. Tak, wszędzie napotkacie uzbrojone osoby. Całe mnóstwo wszelkiego rodzaju bramek elektronicznych, skanerów bagażu, opancerzone autobusy itp. Dla nas to pewnego rodzaju egzotyka, dla Izraelczyków to dzień powszedni.

00006670

Napiszę jeszcze raz. Cały czas czułem się bezpiecznie. Jak w każdym innym, wysokorozwiniętym europejskim kraju.

Język

Bez problemu dogadasz się w języku angielskim. Najczęściej wszystkie informacje podawane są w trzech językach: hebrajskim, arabskim i angielskim. Może przydać się też znajomość rosyjskiego - wynik kilkumilionowej imigracji z państw byłego Związku Sowieckiego.

00006765

Komunikacja

W Izraelu działa czterech operatorów telefonii komórkowej. Roaming będzie najdroższym rozwiązaniem. Karty sim można kupić na lotnisku. Ja jednak kupiłem sima już przed wyjazdem. Oszczędziło mi to szukania sklepu i zastanawiania się, którego operatora wybrać. Minimalne doładowanie telefonu to 50 ILS + 5 ILS “opłaty za doładowanie”. I tak przy okazji. “Prąd jest” na wtyczki europejskiego standardu.

Podsumowując to był jeden z moich najfajniejszych wyjazdów. Polecam wszystkim, którzy chcą spróbować czegoś innego, bardziej egzotycznego od europejskich klimatów. Jazda przez Pustynię Negev to na prawdę fantastyczne przeżycie. I nie takie znowu ekstremalne. Polecam, polecam, polecam.

00006814
Zdaję sobie jednocześnie sprawę, że w tym opisie mogłem pominąć pewne informacje. Jeżeli macie jakiekolwiek pytania czy wątpliwości, proszę pisać.