Test RST Renegade 12

RST jest jak cień za plecami. Krok w krok za najlepszymi producentami amortyzatorów. Czasami ta różnica jest niemal równa zero. Takim przypadkiem jest właśnie RST Renegade - tłusty renegat pośród wycieniowanych sprężynowców.

 

Amortyzacja w tłuściochach? Niektórzy z niedowierzaniem pukają się w czoło. A gumowy balon to już nie wystarcza? - pytają z ironią. Ano nie wystarcza - pada poważna odpowiedź. Sztywne widły są OK, ale do cywilnych zastosowań - mniej lub bardziej spokojnego turlania się przez leśne odstępy. Kto jednak myśli o sportowym wykorzystaniu fatbajka, agresywnej jeździe tłustymi singlami, ten bardzo szybko doceni zalety aktywnej amortyzacji, nawet kosztem większej wagi w stosunku do sztywnego widelca.

Jest tylko jeden kłopot...a właściwie był. Wysokiej klasy amortyzatory do fatbajków można policzyć na palcach jednej ręki. Gorzej, bo zdecydowana większość kosztuje tyle co średniej klasy tłuścioch i są to tzw. butikowe konstrukcje. Ale są na szczęście wyjątki - co najmniej dwa bardzo poważne - reszta to tania pseudo-amortyzacja z chińskiego allegro.

Test RST Renegade 2

Tym pierwszym z duetu jest Rock Shox Bluto, który mieliśmy okazję sprawdzić i zaprezentować na naszym portalu. Klasa sama w sobie - dominator na tłustym rynku. Aleee....tuż za Bluto kroczy dumnie niczym cień, drugi wybraniec - tytułowy RST Renegade, który ma poważną szansę znaleźć miejsce w nieco mniej wypasionych konfiguracjach.

Pojawienie się modelu RST Renegade "for-tłuścioch-only", to jak pojawienie się w sezonie 2007/2008 modelu RST M29 - który zdobył serca wielu użytkowników i był twardą konkurencją dla drogich Rock Shoxów. Ta alegoria jest o tyle trafna, że fatbajki, tak jak ongiś 29ery są na początku swojego rozkwitu. Krótko mówiąc, kto teraz wskoczy do tłustego pociągu, ten ma szansę zgarnąć wagon zysku. Zarząd RST wie o tym z autopsji.

Koniec wstępu! Czas na konkret. RST zrobiło jak zwykle kawał dobrej roboty. Co tu dużo mówić, "Renegat" robi bardzo dobre pierwsze wrażenie, zwłaszcza mając świadomość atrakcyjnej ceny - 1700PLN (dostępny w sieci "Dobre Sklepy Rowerowe"). To oficjalnie 1.3k złotówek taniej niż lider RS BLUTO. W powietrzu wisi oczywiste pytanie - czy różnice są tyle warte. Ale ja od razu przewrotnie odpowiem - "De gustibus non est disputandum"

Test RST Renegade 9Test RST Renegade 2

RST Renegade występuje w przyrodzie w dwóch odmianach, z prostą rurą sterową 1 1/8 oraz nowocześniejszą - poszerzaną ("tapered"). Obecność dwóch standardów, to także potwierdzenie mojej tezy, że RST kieruje tłustego odszczepieńca nie tylko do drogich konstrukcji, lecz również do tańszych jednośladów, w których tradycyjna główka jest nadal obowiązującym standardem. My do testu dostaliśmy "próbkę" ze zwykłą, aluminiową gas-rurką. Trochę szkoda, bo sprzęt akurat ma główkę 1.5. No cóż, taki lajf ;)

Jak napisałem ciut wyżej, RSR Renegade to kawał przyzwoitego widła i wizualnie bardzo nieznacznie ustępuje Bluto, o ile w ogóle. Bardzo dobrze prezentują się zarówno dolne golenie, które odlane są z magnezu, oraz lagi z koroną - wycięte z aluminium lekkiego 7075. Jak przystało na produkt z wyższej półki, producent zastosował lagi o średnicy 32mm - absolutne minimum w tak wyspecjalizowanym sprzęcie. W końcu ciężkie, tłuste koła trzeba utrzymać w sztywnym ścisku a nie w szczypcach z plasteliny. Dobre wyniki w sztywności bocznej to także zasługa osi przelotowej QR15mm. Inżynierowie projektu nie kombinowali, nie szli na skróty - jak ma być sztywno, to tradycyjny zacisk QR 5mm odpada, tym bardziej, iż amortyzator ma rozstaw haków 150mm.

Warto podkreślić, iż górne aluminiowe lagi pokryte są powłoką poślizgową. Nie jest to "lisia" Kashima, ale jej jakość jest bardzo przyzwoita, co mnie akurat nie dziwi. Przy regularnym serwisie pokrycie wytrzyma wiele sezonów - możecie mi wierzyć.

Test RST Renegade 5

RST wygląda lekko, ale waga nieubłaganie pokazuje 2.3kg. To nadal przyzwoity wynik, niemniej Rock Shox jest pół kilo lżejszy. Kto więc liczy na "odchudzenie", ten się przejedzie po tłustym maśle.

Umówmy się, waga ma znaczenie, ale bardziej w przypadku wylajtowanych ścigaczy XC, niż w przypadku tłuściochów. O wiele istotniejsza jest jakość pracy przedniego zawieszenia. RST już od kilku lat stosuje sprawdzony system tłumienia OCR oraz otwartą kąpiel olejową, co w połączeniu z dobrej jakości materiałami gwarantuje wiele lat bezawaryjnej pracy (wspomniany M29 z 2008 roku jest najlepszym przykładem, dopiero teraz trzeba było wymienić O-ringi).

Test RST Renegade 1

Oprócz powietrznej sprężyny odpowiedzialnej za ugięcie, Renegat został wyposażony w niezbędne regulacje - kompresji oraz tłumienia odbicia.

Pierwsza z nich operowana jest ręcznie obrotową wajchą na prawej goleni - ustawienia można zmieniać podczas jazdy. Zmiana nie jest płynna, gdyż dźwignia posiada wyczuwalną indeksację. Najbardziej odczuwalne są skrajne nastawy, zwłaszcza finalna blokada skoku. Przy maksymalnie "otwartym" tłumiku RST Renegade ugina się na byle patyku. Tradycyjnie dla produktów RST, "między-biegi" to raczej stan umysłu niż rzeczywistość. :) :).

Test RST Renegade 4 Test RST Renegade 3

O ile regulacja kompresji nie jest bardzo skuteczna, o tyle zmiana położenia tłumienia odbicia daje namacalne wyniki, co w moim przypadku jest zdecydowanie pocieszające. Tłusty RST będzie zatem albo "pędzącym zającem", albo żółwiem na emeryturze. Z racji konieczności zatrzymania się i schylania się (brzuch przeszkadza), stosuję zirka-środkowy nastaw, co w zupełności wystarczy na moje potrzeby.

Jedną z pierwszych czynności po docięciu sterówki oraz zamontowaniu do ramy jest zamocowanie koła. Tu czynność jest banalnie prosta. RST nie stosuje wysublimowanych systemów, tak jak np Manitou, tylko prostą jak konstrukcja cepa nagwintowaną ośkę oraz odpowiadające jej gniazdo. Oś ma na jednym końcu kołnierz z wycięciem ułatwiającym odkręcanie. Kilka ruchów wajchą i koło zostaje zaciśnięte między goleniami amortyzatora.

Test RST Renegade 10

Kolejnym etapem jest ustawienie ugięcia wstępnego, tzw SAG-u, za co odpowiada asysta powietrzna w lewej goleni. Aluminiowy kapsel łatwo się odkręca aby odsłonić tradycyjny zawór "samochodowy". W moim przypadku musiałem wtłoczyć około 130-140PSI. Szkoda, że producent nie zastosował jakiegokolwiek znacznika ugięcia, nawet prostej gumki. Pomiar należy zatem dokonać na oko lub np za pomocą plastikowego "zipa".

Rach, ciach - jedziemy, bo się ściemnia. Poezja. Przyzwyczajony do sztywnego, aluminiowego widelca w moim tłustym Head Randall jestem wręcz onieśmielony czułością z jaką RST Renegade wybiera nierówności. Podświadomie oczekiwałem mało wyrafinowanej sprężyny, a tymczasem RST zaskoczyło mnie jakością pracy już od pierwszych metrów. Czyżby tylko placebo? Chmmm...nie sądzę.

Test RST Renegade 14Test RST Renegade 13

Mój tłusty rower zmienił się w oka mgnieniu, do tego stopnia, że pierwsze kilometry wymagały przyzwyczajenia się do nowej sytuacji - ciut innej pozycji oraz innego prowadzenia roweru, który zwłaszcza na nierównościach i podczas hamowania zmuszał do uważniejszego manewrowania kierownicą. To co dało się od razu zauważyć, to fakt iż RST w terenie wykorzystuje niemal cały dostępny skok, czyli tak jak powinien działać każdy wytrawny amortyzator.

Charakterystyka ugięcia jest typowa dla amortyzatorów wyposażonych w sprężynę powietrzną - progresywna, natomiast jak napisałem wyżej, przy poprawnie ustawionym SAG-u RST Renegade niemal w pełni korzysta ze 100mm skoku, co do tej pory nie było mocną stroną produktów tej marki.

Parę akapitów wstecz traktowałem o sztywności tłustego RST. Nie ma co narzekać. Ostre wiraże oraz moja słoniowa masa nie robią na "Renegacie" wrażenia. Jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Nie przeszkadza zbytnio brak "taperowanej" rury sterowej, choć gdyby była, to zapewne napisałbym więcej "ochów" i "achów".

Na sam koniec istotna informacja. Widelec pojawił się u mnie już ciepłą wiosną, dlatego aż do dziś nie jestem w stanie zweryfikować jak zachowuje się w niskich temperaturach. Na uzupełnienie tych informacji będziecie musieli po prostu poczekać do pierwszych śniegów i/lub minusowej temperatury.

Test RST Renegade 11

Podsumowując, kupno RST to z pewnością będzie jedną z lepszych inwestycji, gdy nagle zamarzy się nam coś więcej niż bikepackingowa wyrypa. Idealny sprzęt na rowerowe szaleństwo na szlaku. Jestem także przekonany iż bardzo przyzwoita praca kompensuje bądź co bądź spory przyrost wagi całego roweru. Myślę także, iż możliwość wyboru rury sterowej znacznie poszerza krąg klientów, nawet jeśli 95% tłustych ram zoptymalizowanych pod przednią amortyzację posiada 1.5 calowe główki.

RST nie jest pozbawiony wad, ale to w końcu ta tańsza alternatywa dla Bluto. Z tych zauważalnych należy wymienić regulację kompresji, która w Renegacie zasługuje na czwórkę. Minus należy się również za brak pompki do amortyzatora. Tak poważna firma jak RST mogłaby nie sępić i flagowe modele uzupełnić o tak praktyczne akcesorium.

Przede wszystkim cieszy fakt, iż w końcu ludzie nad Wisłą mają w końcu alternatywę. Po otwarciu lodówki może zamiast Bluto wyskoczyć Renegade.

Michał Śmieszek