Takie wiadomości lubimy przynosić. Mamy pewność, że nie skrócicie nas o głowę. Otóż Wielki Duch Manitou zwany popularnie Matołkiem utył w końcu do rozmiaru FAT! Here comes Mastodon!
Nie ma to tamto. Targi w Tai Pei to kolejny coroczny festiwal, gdzie jesteśmy świadkami wysypu nowości czekających nas w najbliższym sezonie, a czasami kilku. Tym razem zawrzało, a raczej zadrżało, gdy na stoisku Manitou pojawił się nagle wielki, przetłusty Mastodon, czyli pierwszy w historii marki amortyzator do fatbajków.
To ważna chwila, ponieważ do tej pory sensowne amortyzatory do tłustych jednośladów można policzyć na palcach jednej ręki - nie licząc butikowych i drogich konstrukcji liczą się wyłącznie dwie duże marki - Rock Shox i jego Bluto oraz RST i jego Renegade. Do tej parki dołączy za chwilę kultowy Manitacz tworzą zgrabny i powabny trójkąt.
Co wiemy o nowym produkcie? Chmmm....no że ładna dziś pogoda... :) :).
Oprócz tego, że słońce świeci, to Mastodon chwali się mega skokiem, nawet do 140mm, jak ćwierkają wróble :)
Za to Manitacz nie chwali się zbytnio tym co w środku siedzi. Konstrukcja zewnętrzna przypomina w każdym razie dotychczasowe hi-endowe modele wzorując się choćby na słynnym modelu Mattoc. Nie mogło zabraknąć "odwróconej" podkowy - dziś już flagowego znaku rozpoznawczego amerykańskiej marki.
Aleee...naklejki na dolnych goleniach sugerują dobitnie, iż w środku siedzi "szaszłyk" obecny w Mattoc'ach, czyli sprężyna powietrzna Dorado. Jeśli tak, to właściciel będzie zapewne mógł regulować objętość powietrza. a niemal na pewno mieć wpływ na szybką i wolną kompresję oraz na prędkość odbicia. Stety/niestety projektanci postanowili również nieco bardziej uprościć konstrukcję tłumika, dlatego zabrakło miejsca dla efektywnego systemu kontroli HBO - "hydraulic bottom-out" obecnego w tradycyjnym modelu Mattoc Pro.
Z ważnych detali należy wymienić mega prześwit na tłuste papucie - kompatybilność z 5 calowymi paputkami jest bardziej niż prawdopodobna. Ponadto zastosowano sztywną oś 15mm. Ale....wersję "light", czyli HEXLOCK SL.
Cena ani ostateczny termin wejścia do produkcji nie są jeszcze oficjalnie potwierdzone, ale Manitou się ceni i nie można liczyć na taniochę, a raczej powielenie cen topowych modeli.
Ja wiem, wiem...za dużo tego gdybynia, rachunku prawdopodobieństwa, "być może", "nie wiadomo", itd, ale tak to właśnie bywa z nowościami. Stay Tuned folks! (jak to mówią Indianie)
Michał Śmieszek
Info: PINKBIKE.COM
Photos: Mike Levy
